Weneckie zbiory – Biblioteca Nazionale Marciana
Cyceron mówił, że w życiu nie potrzebujemy do szczęścia niczego więcej jak tylko ogrodów i książek. Obcowanie z jednej strony z naturą, z drugiej ze światem wyobrażonym: „tu i teraz” z „tam i wtedy” – to chyba Raj. O ogrodach pisać dziś nie będę, choć są wielką moją miłością. Opowiem za to o jednym z tych zacnych miejsc, w którym książki, a do nich także przecież mocne mam upodobanie, znajdują swój życzliwy dom i schronienie. Takie miejsca z dawien dawna nazywamy bibliotekami. Każda biblioteka ma czarodziejską moc. Wierzcie mi! Tam czaruje się codziennie! Wiem, bo jestem bibliotekarzem.
Biblioteka Nazionale Marciana, czyli Biblioteka Świętego Marka w Wenecji jest jednym z takich czarodziejskich miejsc. To najważniejsza biblioteka wenecka i jedna z największych w całej Italii. Libreria Vecchia, bo tak ją też nazywano, stoi przy placu Świętego Marka, niedaleko Campanile. Łatwo tam trafić, bo przecież ten plac to najbardziej znany, kultowy wręcz, „najpiękniejszy otwarty salon Europy” – jak powiedział Bonaparte. Nie każdy jednak wie, co skrywa jednopiętrowa, koronkowa jasna budowla vis à vis Pałacu Dożów. Otóż, skrywa książki, czyli cały świat! Pomysł utworzenia biblioteki w Wenecji miał już Francesco Petrarca, jednakże jego idea spełzła na niczym, a on sam przekazał swój księgozbiór nie bibliotece, a możnej rodzinie Da Carrara, rządzącej wówczas w Padwie.

Przyszedł jednak czas, gdy „na powszechny ludzi użytek” zbiór swoich książek ofiarował miastu Wenecji jeden z ówczesnych możnych, włoskich kardynałów – Giovanni Bessario. Działo się to w XV wieku, a księgozbiór duchownego stanowił jeden z największych zbiorów ksiąg tamtej epoki: zawierał 746 kodeksów – 482 po grecku, 356 po łacinie. Po śmierci Bessario do tego zbioru dołączyło jeszcze 250 innych manuskryptów. Dar ów stał się początkiem tego, co dziś nazywamy Biblioteca Nazionale Marciana. I tak, jak dziś biblioteki zwiększają swoje zasoby dzięki darom, dawniej nazywanym „donacjami”, tak i Biblioteca Marciana nieustannie wzbogacała swoje zbiory (także dzięki zapisom testamentowym). Warto dodać, że już w 1603 roku ustanowiono nakaz, według którego każdy wydawca książek operujący w obrębie Republiki Weneckiej miał złożyć w Bibliotece Świętego Marka tak zwany „egzemplarz obowiązkowy”. W roku 1797 biblioteka przejęła, niejako w opiekę, zbiory religijnych zgromadzeń zniesionych dekretami przez Bonapartego po upadku Republiki. Dzięki temu jej księgozbiór jest naprawdę niebagatelny.


Portret Giovanniego Bessario i jego list do doży weneckiego, w którym oznajmia swą wolę przekazania księgozbioru
Dziś bogate zbiory Marciany obsługuje grupa bibliotekarzy o bardzo wysokich kwalifikacjach. Być bibliotekarzem tam… Ooo! To jest coś! Pracować w miejscu, gdzie funkcję bibliotekarza pełnił niegdyś (na przełomie XV i XVI wieku) kardynał Piero Bembo – człowiek epoki renesansu, poeta, historyk i do tego filolog! A może nawet filolog przede wszystkim! W końcu książki operują słowem! Czyż nie?! Tycjan namalował przepiękny portret Bembo w kardynalskiej purpurze.

Tycjan, portret Piero Bembo
Na to wszystko, na plac i okalające go budynki oraz tłumy zwiedzających miasto na lagunie, patrzy z wysokości swojej kolumny święty Teodor, pierwszy patron Wenecji, kiedy ta była jeszcze pod zwierzchnictwem Bizancjum. Potem Serenissimę „przejął” święty Marek. Cóż, on i jego lew prym tam wiodą bezspornie do dziś! A książki z biblioteki jego imienia? One „żeglują po oceanach czasu, troskliwie niosąc swój drogocenny ładunek z pokolenia na pokolenie”, jak napisał Bacon. My także możemy uszczknąć odrobinę z tego skarbu. Pax tibi Marce, evangelista Meus!
Zawsze sądziłam, że tzw. „egzemplarz obowiązkowy” to wymysł naszych czasów… Dziękuję za piękny, pouczający tekst…