ZRÓBCIE TO AZZURRI! NIEBO DZISIAJ MUSI BYĆ BŁĘKITNE!
FINAŁ ME – WEMBLEY. ITALIA – ANGLIA. GODZ. 21.00
Pierwszy skład: Dino Zoff, Ciccio Graziani, Beppe Bergomi, Gaetano Scirea, Fulvio Collovati, Claudio Gentile. W niższym rzędzie – Bruno Conti, Paolo Rossi, Lele Oriali, Antonio Cabrini i Marco Tardelli!
To nie oni wybiegną dzisiaj na boisko. Wybiegli 39 lat temu zdobywając Mistrzostwo Świata.
Włosi nie śpią spokojnie od kilku dni. Od półfinału. Dyskutują, wyliczają szanse. La Gazzetta dello Sport przypomina – 11 lipca 1982 roku Włosi zdobyli Mistrzostwo Świata. Ta data jest magiczna, ta data może przynieść szczęście! Bądźcie więc jak lwy, bądźcie jak wielka Squadra Azzurra z 1982 – piszą zatem niedzielne gazety, szukając analogii i dobrych znaków. Włosi są przesądni – może zatem dlatego w dniu finału poważny dziennik Corriere della Sera publikuje zdjęcie angielskiej flagi z… czarnym kotem kroczącym tuż przed nią?
Krzyk Tardelliego na madryckim Bernabeu po tym gdy Włosi pod wodzą Bearzota pokonali w finale Mistrzostw Świata drużynę RFN jest dzisiaj przypominany – jak śpiew indiańskich szamanów przed bitwą. Potrzeba wszystkiego: eneregii, dobrej organizacji gry, żelaznej obrony, pewności siebie Chielliniego i Bonnucciego wspieranych po bokach przez Emersona i Di Lorenzo, błyskotliwej gry w ataku – Chiesy, Immobile, Insigne, mądrego środka pola z Jorginho po środku i Barellą oraz Verratim na skrzydłach. I potrzeba znakomitego Gigio w bramce. Oby poszedł w ślady Dino, oby poszedł w ślady Gigiego. Wielkich poprzedników tej kadry.
Ta podróż zaczęła się od meczu towarzyskiego 28 maja 2018 roku w San Gallo z Arabią Saudyjską. Dzisiaj mamy finał tej długiej drogi, dzisiaj do zdobycia jest tron. Mancini w 1982 roku miał siedemnaście lat i grał w Bolonii i jak pisze La Gazzetta dello Sport – „w owym czasie grał w koszulce z wełny, chodził po ulicach przeglądając się w witrynach sklepów by sprawdzić czy spodoba się dziewczynom, a wielkich piłkarzy słuchał głównie w radio”… Oby dzisiaj poprowadził na tam, gdzie w 1982 poprowadził nas Bearzot. Do piłkarskiego raju. Powiedział w przedmeczowym wywiadzie, odnosząc się do tego, iż Wembley będzie pełne angielskich kibiców, że Anglicy będą grali „u siebie” – „Nie będziemy myśleć o angielskich kibicach w trakcie gry. Mam nadzieję, że usłyszymy naszych. Na koniec” i dodał coś ważnego – „Italio, musisz mieć jeszcze odwagę by bawić się tym meczem!” Odwaga, lekkość, fantazja, odpowiedzialność, styl – to wszystko macie, błękitna drużyno. Oby finał Wimbledonu przyniósł nam także dobrą wróżbę – o 15 Włoch Berrettini będzie grał z Djokovicem. Dwa razy włoskie W – Wimbledon i Wembley. W Italia! Forza Italia!
A puchar… puchar już w jakimś sensie jest włoski. Został wykonany przez włoską firmę Iaco Group prowadzoną przez Alberto Iacovacci i zaprojektowany przez włoskich stylistów a potem wykonany przez rzemieślników z Vicenzy. Waży 8 kilo, ma 60 centymetrów wysokości. Czyż dzisiaj nie będzie wygladał najlepiej podniesiony wysoko w górę przez zawodników Squadra Azzurra? Czy nie będzie wyglądał najpiękniej – na tle BŁĘKITNEGO NIEBA?
Tomasz Łysiak
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!