Sofonisba Anguissola – mistrzyni portretów

Latem 1624 roku na Sycylii szalała epidemia dżumy. Zarządzono kwarantannę i zamknięto bramy miast. W kościołach Palermo biły dzwony, wznoszono modły, szczególnie do św. Rozalii, patronki miasta. Modlitwy zostały wysłuchane rok później – w górskiej grocie odnaleziono szczątki Santuzzy („Małej świętej” jak pieszczotliwie nazywano Rozalię) i sprowadzono je do katedry. Epidemia natychmiast ustała. Ale zanim to nastąpiło w Palazzo Lomellini doszło do niezwykłego spotkania – 12 lipca młody Antoon Van Dyck odwiedził pewną staruszkę. Od tej „niewidomej kobiety dostałem rady mędrsze niż mogłem znaleźć studiując dzieła najbardziej znanych malarzy” – zapisał w notatniku, w którym naszkicował także jej wizerunek, portret wielkiej renesansowej artystki – Sofonisby Anguissoli. 

W chwili spotkania Anguissola miała 92 lata, a za sobą karierę na owe czasy niezwykłą. Jej talent doceniali najwięksi artyści, malowała dla królów i papieży, była nadwornym malarzem dworu hiszpańskiego, delikatna i silna jednocześnie, niezależna w życiu i w sztuce. „Bystra pamięć i umysł, bardzo uprzejma. Choć z powodu podeszłego wieku nie miała dobrego wzroku, to jednak z przyjemnością oglądała obrazy, przybliżając nos tak blisko, by choć trochę dojrzeć. Czerpała z tego wielką przyjemność. Dała mi kilka rad: nie podnosić światła za wysoko, żeby cienie w zmarszczkach starości nie urosły za bardzo, (…) a ponadto opowiedziała część swojego życia. (…) Największą udręką, jaką znała, był brak możliwości malowania z powodu słabego wzroku. Jej ręka była nadal stabilna, bez drżenia” – donosił Van Dyck, którego kariera właśnie nabierała rozpędu i który został wezwany do stolicy Sycylii przez wicekróla Emanuela Filiberto di Savoia. Miał wykonać kilka portretów oraz duży obraz do ołtarza Madonny del Rosario. Jednak zafascynowany Sofonisbą namalował najpierw jej konterfekt.

Stara kobieta patrzy uważnie na kogoś, jakby obok widza, wielkimi, mądrymi oczami, które wielokrotnie sama odtwarzała w swych autoportretach. A zrobiła ich kilkanaście zaczynając od pierwszego, na którym trzyma w ręku paletę i pędzle. Nad jej ramieniem wyraźnie widać podpis twórcy: „Sofonisba Aqusciola z Cremony, malarz, lat 20”.

Podpora Italii

Sofonisba Anguissola urodziła się w 1532 roku, w rodzinie o arystokratycznych korzeniach. Ponieważ niedaleko Cremony nad rzeką Trebią, rozegrała się w starożytności wielka bitwa między Rzymianami a Kartagińczykami, stąd w mieście od wieków modne były imiona bohaterów z Kartaginy. I tak generał kartagiński Hamilcar Barca stał się swoistym patronem przyszłego ojca malarki – Amilcara, który w 1530 roku poślubił szlachetną Biancę Ponzoni. Doczekali się szóstki dzieci. Zgodnie z tradycją i pragnieniem małżonków pierworodna dostała imię na cześć tragicznej córki kartagińskiego wodza – Sofonisby. Potem na świat przyszły jeszcze Elena, Lucia, Europa, Minerwa i Anna oraz jedyny syn – Asdrubale (to z kolei imię jednego z dzielnych dowódców Hannibala). Amilcare Anguissola kochał sztukę, historię, a przede wszystkim swoją rodzinę. Dzieci były zachęcane do wszechstronnej nauki i rozwijania swych talentów. Szybko okazało się, że wszystkie siostry mają zdolności malarskie (co wiemy z przekazów Vasariego – nieocenionego w zbieraniu wszelkich informacji o wielkich artystach ówczesnego świata), ale Lucia, która podobno była utalentowana na równi z Sofonisbą, zmarła młodo, Elena wybrała życie zakonne, Europa i Anna przestały malować po ślubie (choć podobno rodziny przechowały ich obrazy do czasów współczesnych i dzieła te zdradzały znamiona prawdziwego artyzmu), Minerwa zaś wybrała drogę literatury, poświęciła się pisarstwu, pisała wiersze po łacinie i włosku, i także ona była szczerze komplementowana przez kolegów po piórze. Z kolei Asdrubale zakochany był w muzyce i łacinie, choć o jego osiągnięciach historia milczy. Mówiono w Cremonie, że dom wielmożnego Amilcara wydaje się być siedzibą malarstwa i w ogóle wszelkich talentów, a szczególnie podziwiano jego córki.

Na Półwyspie Apenińskim od dawna nie odmawiano płci pięknej dostępu do rozwijania swych zainteresowań – „jest rzeczą niewątpliwą, że na polu różnych talentów i kunsztów, na którym jeżeli tylko chciały się niewiasty odznaczyć, czyniły to w sposób doskonały i uzyskiwały sławę” wspominał Vasari. Mimo to rzadko dawano kobietom możliwość do nauki razem z chłopcami w warsztatach mistrzów malarskich i rzeźbiarskich, było to uznawane jako coś niestosownego. Jednak Amilcare, widząc zdolności swoich córek, rzucił wyzwanie światu – wysłał Sofonisbę wraz z Eleną na naukę do wielkiego cremońskiego malarza Bernardina Campiego. Mistrz przyjął dziewczęta jako członków rodziny, nauczył je wszystkiego o rysunku czy malarstwie, a ludziom wokół opowiadał o swej najzdolniejszej uczennicy, która wkrótce go doścignęła w kunszcie i stworzyła własny, niepowtarzalny styl. Także Amilcare pełnił rolę „pijarowca”córki i robił to świetnie. Gdy skończyła 18 lat, pisano o niej, że jest artystyczną „podporą Italii” i wymieniano „pośród najwyborniejszych malarzy naszych czasów”. Z Campim i jego rodziną do końca życia łączyła ją głęboka przyjaźń, a składając mu hołd jako nauczycielowi namalowała obraz zatytułowany „Bernardino Campi maluje Sofonisbę” (Pinacoteca Nazionale, Siena).

Co ciekawe umieściła na nim siebie nieco ponad postacią malarza. Anguissola spogląda spokojnie i uważnie na widza. Jest pewna swej wewnętrznej siły. Potem, gdy Campi wyjechał do Mediolanu w poszukiwaniu zleceń,  przez krótko uczył ją jeszcze także świetny malarz cremoński Bernardino Gatti, ale Amilcare chciał, by poznała najlepszego z najlepszych. Napisał list, do którego załączył jeden z rysunków córki. Adresatem był Michał Anioł. 

Praktykowanie najszlachetniejszej sztuki

„Wspaniały mój panie, twoje wybitne cnoty, którym towarzyszy dobroć twojej duszy (wszystko dane ci przez Pana Boga), zachowaj pamięć o mnie i całej mojej rodzinie. (…) Jesteśmy bardzo zobowiązani tobie za zrozumienie i kochające uczucie, jakie masz i okazujesz Sofonisbie, mojej córce, której kazałem zacząć uprawiać najszlachetniejszą umiejętność malowania. (…) Dzięki twej czcigodnej przychylności dla tej cnoty, z każdą nauką tak bardzo wspierasz jej umysł, że mam nadzieję, iż wynikną z tego doskonałe wyniki. Ani ona, ani ja z całą moją rodziną nie mogliśmy otrzymać ani najbardziej pożytecznego, ani najszlachetniejszego zadowolenia, tym bardziej, że raczyłeś jej przesłać swój rysunek, który maluje olejem. (…) Aby się odwdzięczyć mogę jedynie tę najdroższą rzecz jaką mam, Sofonisbę, oddać ci jako sługę i córkę, która czcić będzie ciebie i twoją najdoskonalszą dobroć oraz najbardziej boskie cnoty. Pozdrawiamy cię z całego serca, polecając twej dalszej łasce” – pisał Amilcar do Bounarottiego. Wielki artysta chcąc sprawdzić talent Anquissoli, poprosił ją jeszcze, by narysowała płaczącego chłopca. Tak powstał szkic „Asdrubale ugryziony przez raka” (Museo di Capodimonte, Neapol), na którym uwieczniony został mały braciszek Sofonisby.

„Nie tak dawno pan Tomasz Cavalieri, szlachcic rzymski, wysłał do księcia Cosmy (oprócz szkicu boskiego Michała Anioła, przedstawiającego Kleopatrę) rysunek zrobiony przez Sofonisbę. Widzi się na nim dziewczynkę śmiejącą się do płaczącego chłopczyka, który wsadził rękę do koszyka z rakami. Jeden z nich uszczypnął go w palec. Trudno zobaczyć rysunek z większym wdziękiem lub bliższy prawdzie. A ja dla pamięci talentu Sofonisby (…) włączyłem ten szkic do mego zbioru rysunków. Mogę tylko powtórzyć za boskim Ariostem i prawdziwie, że: »Gdzie tylko rękę położy niewiasta/To w doskonałość jej dzieło urasta«” – zapisał Vasari o rysunku. Wiele lat później ta wprawka węglem zainspiruje Caravaggia do namalowania obrazu „Chłopiec ugryziony przez jaszczurkę”. Ale Michelangelo Merisi jeszcze się nie urodził, natomiast Buonarotti dostał dowód, że dziewczyna jest ogromnie utalentowana. Zaprosił ją do Rzymu. Stary mistrz zgodził się udzielać Sofonisbie lekcji i korygować jej prace. Ojciec natychmiast wyprawia najstarsze dziecko do Wiecznego Miasta. Zachował się list, w którym dziękuje Michałowi Aniołowi za „szlachetny i troskliwy afekt okazywany córce mej, Sofonisbie, oraz wprowadzenie jej w praktykowanie najszlachetniejszej sztuki, malarstwa”. 

Sama namalowałam

Anguissola jest pilną uczennicą, nieustannie maluje – powstają kolejne autoportrety, uwiecznia swoich najbliższych: ojca w otoczeniu sióstr i brata, matkę. Szczególną sławę zyskuje obraz „Gra w szachy” (jedno z najważniejszych dzieł w polskich zbiorach, kupiony w 1823 roku przez księcia Atanazego Raczyńskiego, obecnie znajduje się w Muzeum Narodowym w Poznaniu). Giorgio Vasari był zdania, że to arcydzieło. „Portret trzech sióstr swych sprawiła w szachy grających, z niemi wespół stara służąca, i namalowane są ze starannością wszelką i prawdziwie tak, że zda się żywe są i mowy im tylko brakuje” – pisał.

Dzieło to pokazuje nie tylko życie rodziny Anguissola, ich wzajemne przywiązanie, serdeczność i miłość, ale i żywą inteligencję, oddawanie się przyjemnościom rozrywek intelektualnych. Sofonisba, jako jedna z pierwszych artystów tamtych czasów tworzy wiele autoportretów, które podpisuje zwykle formułką „Sofonisba Anquissola Virgo” („Sofonisba Anquissola panna”), czasem dodając „seipsam fecit” („sama namalowałam”). W 1558 roku dostaje zamówienie w Mediolanie na portret księcia Alby, Fernando Álvareza de Toledo. Książę, niezmiernie zadowolony z efektu jej pracy, poleca artystkę królowi Hiszpanii, Filipowi II. Władca właśnie poślubił młodziutką Elżbietę de Valois, proponuje Sofonisbie posadę damy dworu i nauczycielki rysunku dla swej żony, z pensją 200 złotych dukatów rocznie, pokojówką i służącym. Dla Anguissoli to ogromne wyróżnienie i możliwość spokojnej pracy twórczej. Cieszy się przyjaźnią młodej królowej i całego dworu. Jest obsypywana podarunkami. Wkrótce zostaje też nadwornym malarzem, jest ciepło przyjęta przez innych twórców przebywających w pałacu w Madrycie. Maluje rodzinę królewską, możnowładców i szlachtę Hiszpanii. Syna Filipa, Carlosa, portretuje w ujęciu trzy czwarte, dzięki czemu nie widać jego zdeformowanych nóg. Zachwycony Carlos zamawia 18 kopii swego portretu.

Papież Pius IV po otrzymaniu portretu królowej pisze do Sofonisby: „Czujemy wdzięczność za to, że portret wykonany został wykonany Twoją ręką tak umiejętnie i pięknie. Dziękujemy Ci za to, zapewniając, że będziemy przechowywać ów portret między najcenniejszymi naszymi rzeczami. Chwalimy także Twą sztukę, która nie tylko jest godna podziwu, ale, jak sądzimy, jest najmniejszą spomiędzy ogromu Twych cnót. A kończąc przesyłamy Ci raz jeszcze nasze błogosławieństwo. Niech nasz Pan Bóg ma Ciebie w swej opiece”. Giorgio Vasari, który przytoczył ten list w swych „Żywotach najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów” stwierdza: „Jeżeli niewiasty tak dobrze wiedzą, jak wydać na świat człowieka żywego, to cóż za dziw w tym, że potrafią go przedstawić na obrazie, jeżeli tylko zechcą?”.

Twe pisma przyszły za późno…

W 1568 roku wyczerpana ciężkim porodem królowa umiera. Filip żeni się po raz czwarty, a Anguissola maluje także portret kolejnej władczyni Hiszpanii. Król chce zadbać o niemal czterdziestoletnią artystkę, namawia ją na małżeństwo, proponując jednego ze swych przyjaciół, ale ona ma inne plany. Woli poślubić Włocha i wybiera przebywającego w Madrycie Sycylijczyka Fabrizia Moncadę Pignatellego, syna księcia Paternò, wicekróla Sycylii. Filip II zgadza się z jej wyborem i wypłaca młodej parze 12 tysięcy skudów, ustanawia też 100 dukatów pensji dla malarki i prosi, by o nim nie zapomniała. Sofonisba przeprowadza się wraz z mężem do Paternò. Po śmierci ojca wspiera swym majątkiem rodzeństwo. W Paternò maluje dla tamtejszego kościoła Madonnę dell’Itria. Niestety, sześć lat po ślubie Fabrizio ginie z rąk piratów. Wdowa postanawia wrócić do rodzinnej Cremony. Wsiada na okręt dowodzony przez Genueńczyka Orazio Lomelliniego. Między młodszym o 11 lat kapitanem a malarką wybucha gwałtowne uczucie. Jeszcze z pokładu Sofonisba zawiadamia brata Asdrubale, że zamierza ponownie wyjść za mąż. Ten gwałtownie się sprzeciwia, uruchamia wszelkie znajomości włącznie z ojcem świętym, by powstrzymać siostrę przed nierozsądnym ruchem. Papież śle listy do Anquissoli, która dostaje je, wysiada w Pizie na ląd i natychmiast poślubia Orazia. Po czym pisze do Jego Świątobliwości w stylu „och, jak mi przykro, Twe pisma przyszły za późno”. Sofonisba nie ma swoich dzieci, ale zostaje najwspanialszą macochą dla Giulia, syna Lomelliniego, w przyszłości da on swej córce imię po przybranej matce. Rodzina mieszka w Genui, o której mówi się, że „złoto i srebro Ameryki za oceanem się rodzi, umiera w Hiszpanii, a pogrzebane jest w Genui”. Do pracowni malarki pielgrzymują licznie artyści, między innymi odwiedza ją Rubens. Z wizytą wpadają członkowie hiszpańskiej rodziny królewskiej. Zamówienia na portrety nie ustają, bogaci Genueńczycy chcą, by malowała ich sławna Anguissola.

Vasari podsumowuje jej mistrzostwo oddawania natury ludzkiej jednym zdaniem: „portretom nie brakuje nic prócz tchu” i dodaje „Sztuce, z większą niż ktokolwiek pilnością i z dużymi rezultatami, bardziej niż jakakolwiek niewiasta za naszych czasów, poświęciła się panna Sofonisba z Cremony. Umiała nie tylko rysować, malować portretować z natury i sporządzać kopie, ale niezależnie od innych wykonywała obrazy niezwykłe i piękne”.

Świadectwo podziwu

W 1615 roku małżeństwo Lomellinich przenosi się na Sycylię. Sofonisba pracuje dopóki wzrok jej pozwala. Na rok przed śmiercią dochodzi do wspomnianego na początku spotkania z Van Dyckiem, który wspominać je będzie przez całe życie, pamięć ich rozmów nigdy nie zblaknie. Ta, którą uważał za największą spośród znanych mu malarzy, umiera mając lat 93. Mąż zostawia potomnym świadectwo swej miłości i uznania dla jej sztuki, każąc wyryć na płycie nagrobnej w kościele San Giorgio dei Genovesi w Palermo następujące słowa:

„Do swojej żony Sofonisby, ze szlacheckiego rodu Anguissola, umieszczonej wśród wybitnych kobiet świata ze względu na jej niezwykłą urodę i naturalne dary, i tak wybitnej w portretowaniu ludzi, że nikt z jej czasów nie mógł jej dorównać, Orazio Lomellini, przeszyty niezmiernym bólem złożył to świadectwo podziwu, zbyt małe jak na taką kobietę, choć najwyższe dla zwykłych śmiertelników”. 

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.