Angelo Le Pera – fotograf z Locorotondo

Już z początkiem grudnia Locorotondo przygotowuje się do świąt. Jest piękne, ale wieczorem zdaje się piękniejszym niż wszystkie dekoracje świąteczne na świecie razem wzięte, bo samo staje się jedną wielką dekoracją, jedną wielką bombką, jednym cudnym, jasno błyszczącym światełkiem choinkowym, Mikołajem z workiem prezentów, czerwoną kokardą albo złotym liściem opuncji, wiszącym na białej ścianie. Może też być choinką na środku centralnego Placu Starego Miasta lub łączyć domy na wąskiej ulicy długimi łańcuchami z napisem „Auguri” albo „Buon Natale”. W tym czasie miasto jest wszystkim tym, co wkrótce nastąpi i co nazywa się świętami Bożego Narodzenia. Tym, co niesie radość, emocje, światło, tradycję, kulturę wiary, która czeka na spełnienie obietnicy.

Przyjechaliśmy późnym popołudniem, by móc zachwycić się miastem i pięknem jego oczekiwania na Boży dar, na cud miłości, na jej nieodległe przecież narodziny. Spacerowaliśmy wąskimi uliczkami, zachwyceni i wtopieni w atmosferę miejsca, tak jak byśmy byli trochę w innym świecie. Mimo to, na Placu Aldo Moro zapragnęłam nagle mieć zdjęcie z wizerunkiem zamordowanego premiera, któremu miasto oddaje hołd i którego upamiętnia w postaci płaskorzeźby i napisu na ścianie jednego z domów.

Fot. Anna Miecznikowska-Ziółek

Wdrapuję się na schody, a mąż ma za zadanie zrobić zdjęcie. Nagle podchodzi do mnie kobieta, chwyta za rękę i obraca ku sobie. Witaj, czy zechciałabyś obejrzeć wystawę fotografii autorstwa mojego męża? Wystawę? Gdzie? Tuż obok. Aaa… no, może. Otwiera wielkie drzwi, zapala światła i zaprasza do wnętrza. Mamy niewiele czasu. Spoglądam na zegarek. Śpieszymy się. Tak, mało czasu, ale… to kuszące, wystawa fotografii, i ona tak pięknie zaprasza. Widać, że bardzo chce pokazać mi te zdjęcia, bardzo chce mi o nich opowiedzieć. Skąd jesteś? Jestem bibliotekarką i dziennikarką z Polski. Dziennikarką? A napiszesz o wystawie? Napiszesz o moim mężu? Zmarł niedawno i… opowiada, opowiada, opowiada mi o każdej z fotografii… To artystyczne zdjęcia, widzę, ukazujące życie Włoch, życie tego regionu, przyrodę ożywioną i nieożywioną, ludzi i przedmioty, tradycje i obyczaje… Są piękne, niektóre malownicze, inne dbają bardziej o szczegół. Tak, napiszę i pokażę wszystko to, co mi opowiedziałaś. Widzę, czuję w każdej nieomal chwili z jaką miłością opowiada, z jakim uczuciem to robi, z jakim zachwytem i zrozumieniem dla przesłania ukochanego męża streszcza świat. Trochę rozedrgana, wypełnia stratę miłości przez pamięć o niej, przez ukazywanie jej piękna, niezwykłości. Dzieło męża daje jej możliwość obcowania z nim za każdym razem na nowo, a właściwie na zawsze. Przychodzi cała rodzina, by nas przywitać, jak to w Italii. Poznajemy się, otwierają telefony, by sprawdzić jak wygląda strona Faro d’Italia. Ooo! „Tak ten obraz Gentileschi widziałam we Florencji” – mówi kuzynka kobiety. Wspaniale! Uśmiecham się. Czytajcie! To tu napiszę o waszym ANGELO, bo już wiem, że autorem tych artystycznych zdjęć jest Angelo Le Pera, artysta, człowiek ważny dla Locorotondo i dla regionu. Tekst o Angelo, wprowadzający do wystawy, czytamy wspólnie, na głos… Ona i ja!  Ściskam, przytulam mocno i dziękuję za podzielenie się ze mną, z nami, jej historią.

Jak ja, żyjąca miłością, czująca ją na odległość, dotykająca jej palcami, umysłem i sercem mogłabym nie napisać o tej, która dotknęła Grazianę i Angela? Jak mogłabym pozostać obojętna na jej prośbę, na jej potrzebę, na jej otwartość, na to, że ni z tego ni z owego wybrała właśnie mnie, „zgarnęła ze schodów”, bym w pięknie świata ujętym fotografią zobaczyła także ich miłość? Jeśli to czytasz, Graziano, a przecież obiecałaś, dziękuję ci za zaszczyt obcowania z twoim najgłębszym, intymnym uczuciem, z tajemnicą twego serca. Dziękuję, że podzieliłaś się ze mną swoją miłością i sztuką swego ukochanego męża. Dziękuję, że mnie wzbogaciłaś ich pięknem, którym z kolei ja mogę podzielić się z czytelnikami Faro d’Italia… Bo miłość przecież dotyka tak samo ludzi na całym świecie i jest absolutnie cudowna, za każdym razem jedyna i prawdziwa!

Boże Narodzenie to czas narodzin miłości wcielonej, miłości, która żyje i choćby odeszła, nie umrze nigdy. Jej wymiar śmierci się nie poddaje. Ona jest wieczna, jak piękno pozostawione dzięki niej w dziele człowieka.

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.