Święty Mikołaj z Bari… w Lecco
Święty Mikołaj z Bari, a właściwie z Miry, zawitał tej zimy do północnych Włoch. W lombardzkim Lecco, mieście którego jest patronem, trwa właśnie wystawa poświęcona świętemu. Można na niej zobaczyć dwie części z poliptyku Fra Angelico z Muzeów Watykańskich.
Wizerunek św. Mikołaja utrwalony przez Coca-Colę nie ma nic wspólnego z tradycyjnym obrazem świętego, ale reklama z 1931 roku na trwałe weszła do popkultury. Mikołaj z Bari, a raczej z bizantyńskiej Miry w Licji (obecnie Turcja), był biskupem. W okolicach Miry się urodził, jak wskazują pisane o nim żywoty (m.in. żywot archimandryty Michała), zapewne ok. roku 270. Umrzeć miał 6 grudnia roku 345 lub 352. Słowo „zapewne” ma tu spore znaczenie, gdyż większość informacji o świętym to legendy, a nie źródłowe zapiski. Niektórzy twierdzą nawet, że święty Mikołaj nigdy nie istniał. Do tej pory, notabene, trwa o to spór w wielu domach. Dzieci twierdzą, że istnieje, na przekór historykom.
Mikołaj miał po śmierci rodziców rozdać majątek ubogim, a biskupem Miry został, gdyż jako pierwszy wszedł pewnego dnia do kościoła — gdy tymczasem ustalono, że „ten, kto pierwszy przekroczy progi świątyni, ten zostanie biskupem”. Miał się za życia wsławić cudami — między innymi ratować od śmierci skazanych żołnierzy, wybawić statki od zagłady w trakcie burzy, czy rozmnożyć zboże wiezione morzem, tak że gdy go z pokładu okrętowego wyładowywano, nie umniejszano zapasów w ładowniach. Rozdawał też Mikołaj podarki biednym oraz dzieciom.
Biskup Miry został uwięziony za czasów prześladowań chrześcijan w okresie panowania Dioklecjana, a uwolnić z kajdan miał go sam cesarz Konstantyn. Mikołaj wziął ponoć udział w soborze nicejskim w 325 r., na którym, wedle przekazu żywotów, miał potępić arianizm.
W Lecco, na wystawie mu poświęconej, zobaczyć można wypożyczone z Muzeów Watykańskich dwie części poliptyku Guidalotti, namalowane przez Fra Angelico.
Na jednej z desek znajduje się obraz przestawiający cud na morzu i uspokojenie burzy. Na drugim obrazie zaś odnajdziemy opowieść o narodzeniu Mikołaja oraz legendę o trzech córkach…
W domu siedzi smutny mężczyzna i podpiera głowę dłonią. Powód jego smutku znajduje się za jego plecami: to trzy leżące w łóżku córki. Też smutne, bo żadna nie ma męża. I grozi im staropanieństwo. A męża nie mają, gdyż nie mają posagu. Tymczasem na ulicy pojawia się młody człowiek. Wspina się na palce i przez zakratowane okienko wrzuca sakiewkę z pieniędzmi – posagiem dla panny. To oczywiście Mikołaj. To samo zresztą uczyni jeszcze dwukrotnie, uszczęśliwiając dwie kolejne córki pieniędzmi na posag. Nie wiadomo, czy mężowie załatwieni w ten sposób rzeczywiście warci byli wsparcia, ale dla nas najważniejsze jest to, że tu mamy źródło tradycji wręczania upominków na świętego Mikołaja.
Relikwie św. Mikołaja zostały wywiezione z Miry w 1087 roku. Statki kupców weneckich i tych z Bari przywiozły je do Włoch. W Bari szczątki świętego podzielono – część trafiła do Wenecji, a druga część, w roku 1089 została złożona w budowanej właśnie bazylice. Tej samej, w której wieki później miała spocząć królowa Bona.
Ołtarz Guidalotti został zamówiony u Beato Angelico w latach czterdziestych wieku XV przez Elżbietę Guidalotti do kaplicy rodzinnej w kościele św. Dominika w Perugii. Dwie części historii św. Mikołaja znalazły się w Watykanie po okresie wojen napoleońskich i po odzyskaniu ich przez papieża Piusa VII.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!