El paron de casa czyli wenecki pan domu 

Dzwonnica świętego Marka w Wenecji nie jest oszałamiająco wysoką wieżą, za to najwyższą w mieście, które „wykradziono wodzie”. Przynależy do bazyliki, choć jest budynkiem wolnostojącym na placu patrona Serenissimy, i to właśnie ona stała się m.in. symbolem miasta powstałego na lagunie. Na samym jej szczycie, wieńcząc budowlę, znajduje się błyszcząca w słońcu figura Archanioła Gabriela, a pod jej dachem oczywiście mieszkają dzwony. Nie są jednym, wieloelementowym instrumentem tak jak belgijskie carillony,odlane przez flamandzkich ludwisarzy, ale stanowią zespół dzwonów, które mają własne imiona, swoje tonacje, a każdy z nich bije w konkretnych okolicznościach. Zdarza się, że biją razem, ale musi to być wyjątkowe wydarzenie, które nakazuje uruchomić wszystkie ich serca jednocześnie.

Wszędzie tam, gdzie dzwon ma służyć odmierzaniu czasu, zwoływaniu ludzi, informowaniu, biciu na alarm, albo na chwałę, zawieszony jest na wysokiej wieży, by jego głos mógł brzmieć jak najdonośniej, niosąc dźwięk jak najdalej. Pewnie. Istnieją cudowne, wspaniałe dzwony o ogromnych rozmiarach, które pozostają dziełami sztuki ludwisarskiej i które częstokroć mają wielkie znaczenie historyczne oraz symboliczne dla całych narodów. Takim dzwonem w Polsce jest oczywiście wawelski Zygmunt, a we Francji Emmanuel, wiszący w południowej wieży Notre Dame w Paryżu. Mówi się, że sama muzyka dzwonów jest w pewnym sensie odwzorowaniem kosmicznego uniwersum, czyli wszystkiego tego, co człowieka otacza, a także jego samego jako cząstki wszechświata. To bardzo metaforyczne ujęcie. Jedno jest pewne, w kręgu europejskiej cywilizacji dzwon stał się po prostu nieodzownym elementem życia, stał się poniekąd także jej symbolem. To dlatego wieże dzwonnicze są tak częstym elementem architektonicznym Europy. 

Mieszkańcy Serenissimy zwą swoją campanilę w dialekcie weneckim: El paron de casa czyli pan domu i kochają ją szaleńczo. Pierwotnie było w niej sześć dzwonów: Renghiera– najmniejszy z nich, zwołujący na egzekucję i dlatego nazywany też Campana del Maleficio albo Campana dei Giustiziati; Pregadi to drugi pod względem wielkości dzwon, wzywający wiernych na uroczystości religijne; trzeci to Trottiera – dzwon, który wzywał patrycjuszy jadących konno na posiedzenia Wielkiej Rady; czwarty dzwon nosi imię Nona – kiedy będziecie w Wenecji, to właśnie jego granie usłyszycie w samo południe, tak dziś jak i kiedyś słyszeli je wenecjanie; piąty dzwon to La Marangona, największy z nich – jego bicie oznajmiało początek dnia pracy oraz pierwsze wezwanie na posiedzenie Wielkiej Rady; szósty dzwon, który niegdyś towarzyszył wszystkim pięciu, spadł z dzwonnicy w początkach XVIII wieku i rozbił się doszczętnie; jego imię to Campanone di Candia.

Fot. arch. autorki

W 1902 roku campanila wenecka, z powodu osłabień od nieustannych uderzeń piorunów, całkowicie się zawaliła. Natychmiast podjęto decyzję o odbudowie. Dziesięć lat później ukochana wieża Wenecjan znów górowała nad miastem.

Na szczyt dzwonnicy warto się dostać po niezapomniane wrażenia wizualne. Na campanile di San Marco można wejść schodami, albo wjechać widną, by móc ujrzeć na własne oczy wspaniałe widoki, które naprawdę zapierają dech w piersiach. Urzekają bogactwem i pięknem architektury powstałej na lagunie, błyszczącymi w słońcu złotymi kopułami budowli, lub białym blaskiem kościołów, pałaców, bibliotek, wszelkimi odcieniami brązu i czerwieni harmonijnych miejskich kamienic, do których wpływa się jakby wprost z błękitnego morza. Jedyne takie miasto na świecie.

Widok z dzwonnicy daje perspektywę, możliwość szerokiego, pełnego spojrzenia na dziejące się poniżej ludzkie sprawy, na tętniące życiem miasto, oraz spojrzenia w górę, w niezmierzony błękit nieba, nocą zaś na ciała niebieskie i gwiazdy. Wieża sytuuje znajdującego się w niej człowieka między dwiema rzeczywistościami. Jest oczywistym symbolem miejsca łączącego niebo i ziemię, miejsca w którym człowiek ma szansę na łączność z niebiosami, miejsca nieomal świętego. 

Może właśnie dlatego kierunek patrzenia: ziemia-niebo pozwolił Galileuszowi zaprezentować swój teleskop właśnie tutaj, na campanile di San Marco w Wenecji, dnia 21 sierpnia w 1609 roku… Pod inną campanile, w kaplicy Novitate w Santa Croce we Florencji, zostanie pierwotnie pochowany,  by wreszcie znaleźć miejsc spoczynku w kościele, a jego grobowiec stanie naprzeciwko grobowca Michała Anioła. Florencki Święty Krzyż to przecież takie włoskie mauzoleum wielkich ludzi.

Fot. arch. autorki

Być może także dlatego Lot Anioła – wenecka tradycja sięgająca XVI wieku, odbywa się właśnie z tej dzwonnicy? Ale tym razem już w orientacji innej niż galileuszowa: niebo-ziemia. Anioł z nieba spływa na ziemię pod postacią pięknej, młodej Wenecjanki ubranej w przepiękną suknię. Zjeżdża ona na linach z campanile na Plac św. Marka, inaugurując tym samym coroczny wenecki karnawał. 

Na marginesie mówiąc, wieża to także symbol ludzkiej pychy i upadku, jak to miało miejsce w przypadku wieży Babel, ale campanile to nie grozi zwłaszcza, że przecież Galileusz… con il suo cannocchiale allargava gli orizzonti delluomo. Będziemy więc i my patrzeć szerzej. 

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.