Jeśli w te wakacje zajrzyjcie do Rzymu i pójdziecie na spacer po Zatybrzu, warto zajrzeć do Muzeum Rzymu na Zatybrzu, żeby zobaczyć serię zdjęć wybitnego fotografa – PHILIPPE’A HALSMANA.
Niesamowita kreatywność i współpraca z wielkimi i znakomitymi artystami, w tym najbardziej może wśród nich szalonym SALVADOREM DALI, są esencją czasami surrealistycznych dzieł PHILIPPE’A HALSMANA.
HALSMAN pobił rekord „swoich” okładek magazynu „Life”, miał ich na koncie aż 101, jest jednym z najważniejszych fotografów XX wieku, zaś obecnie jego dzieła można zobaczyć na monograficznej wystawie w Muzeum Rzymu na Zatybrzu.
Ponad sto obrazów fotograficznych, w różnych formatach, w tym kolorowych i czarno-białych, wybranych przez Contrastobooks i Halsman Archive of New York, pozwala prześledzić właściwie całą jego karierę.
Informacje i bilety na wystawę „Philippe Halsman. Przebłysk geniuszu”| 6 lipca 2023 – 7 stycznia 2024: bit.ly/Mostra_PhilippeHalsman
https://faroditalia.it/wp-content/uploads/2023/07/IMG_0127.jpeg10801080Redakcjahttps://faroditalia.it/wp-content/uploads/2021/03/04_Faro_dItalia-300x101.pngRedakcja2023-07-07 06:35:592023-07-07 06:36:00FOTOGRAFIE HALSMANA – PRZEBŁYSK GENIUSZU NA ZATYBRZU!
Stanowisko archeologiczne Regio IX w Pompejach to od kilku lat miejsce intensywnych prac i wykopalisk. Obszar około 3200 m2 obejmuje niemal cały kwartał starożytnego miasta, które zniknęło pod lawą wyplutą przez Wezuwiusza w 79 r. n.e. Nadal na swoje odkrycia czeka ponad około 22 hektarów domów wciąż zakopanych pod zastygłą lawą i popiołem. Ostatnio w atrium domu, do którego przylegała piekarnia odkryto fresk, na którym ze zdumieniem archeolodzy zobaczyli coś, co przypomina… pizzę.
Placek na malowidle rzeczywiście wygląda jak pizza, ale nie może nią być z tej prostej przyczyny, że brak najbardziej charakterystycznych składników – pomidorów i mozzarelli. Na ścianie pompejańskiego domu jest namalowane jednak coś, co może być dalekim przodkiem tej potrawy (przypomnijmy, że pizza wpisana została na Listę Światowego Dziedzictwa w 2017 roku jako „tradycyjna sztuka neapolitańskiego producenta pizzy”).
Widok na stanowisko archeologiczne, foto: pompeiisites.org
Pompeje nigdy nie przestają zadziwiać, to szkatułka, która zawsze odkrywa nowe skarby… – powiedział minister kultury Włoch Gennaro Sangiuliano.
Na fresku widnieje też kielich z winem, umieszczony na srebrnej tacy, a obok niego leży płaska „focaccia”, na której są owoce (granat i daktyle), doprawione przyprawami, oraz rodzajem pesto (łac. moretum), na który wskazują żółtawe i ochrowe kropki. Na tej samej tacy widzimy suszone owoce, żółte truskawki, daktyle i granaty. Ten rodzaj wizerunków, znany w starożytności pod nazwą „ksenia”, został zainspirowany „gościnnymi darami”, które ofiarowywano przybyszom zgodnie z grecką tradycją. Znanych jest około trzystu takich przedstawień w domach rzymskich z okolic Wezuwiusza. To są nawiązania nie tylko do życia codziennego i gościnności, ale wkraczają także w sferę sakralną.
www.pompeiisites.org
Znajdujemy na fresku pewne wątki tradycji hellenistycznej, rozwinięte później przez autorów epoki Rzymu, m.in. Wergiliusza. Myślę o kontraście między oszczędnym i prostym posiłkiem, który odnosi się do sfery między sielanką a sacrum z jednej strony, a przepychem srebrnych tac i wytwornością przedstawień artystycznych i literackich z drugiej. Jakże nie myśleć w tym kontekście właśnie o pizzy, która również narodziła się jako „ubogie” danie w południowych Włoszech, a teraz podbiła świat i jest często serwowana w restauracjach z gwiazdkami…
– mówił Gabriel Zuchtriegel, dyrektor Parku Archeologicznego w Pompejach.
Park Archeologiczny w Pompejach opublikował wstępny artykuł o odkryciu w przeglądzie historyczno-archeologicznym w E-Journal of the Pompeii Excavations, z którym można się zapoznać na stronie www.pompeiisites.org
https://faroditalia.it/wp-content/uploads/2023/06/IMG_0503.jpeg4231109Magdalena Łysiakhttps://faroditalia.it/wp-content/uploads/2021/03/04_Faro_dItalia-300x101.pngMagdalena Łysiak2023-06-29 06:59:252023-06-30 22:40:20Pizza z Pompejów
Rzymskie Galerie Starej Sztuki zapraszają do końca lipca do Palazzo Barberini na wystawę zatytułowaną „Suwerenny obraz – Urban VIII i ród Barberinich”. W tym, jednym z najważniejszych muzeów w Rzymie, zobaczyć można choćby słynny obraz Rafaela „Fornarina” czy dzieła Caravaggia, którego mecenasem był kardynał Maffeo Barberini – późniejszy papież Urban VIII. I właśnie postać tego wielkiego ojca świętego, który odcisnął piętno na całym wieku siedemnastym, jest tu najważniejsza. Wystawa została zorganizowana z okazji czterechsetnej rocznicy wyboru Barberiniego na Tron Piotrowy.
Było to, jak wspominano, bardzo gorące lato roku 1623, gdy w czasie konklawe trwającego od 19 lipca do 6 sierpnia, wybrano na papieża kardynała Maffeo Barberiniego, przedstawiciela jednego z najbardziej znanych włoskich rodów. Ród ten pochodził z Florencji, potem przeniósł się do Rzymu. W herbie miał trzy złote pszczoły – do dzisiaj widoczne na sufitach, drzwiach czy arrasach wiszących na ścianach pałacu zbudowanego przez Urbana VIII. Maffeo uczęszczał do florenckiej szkoły jezuitów, doktorat robił w Pizie (w roku 1589 ), potem dzięki koneksjom rodzinnym zaczął karierę w kurii rzymskiej – notabene miał się potem nominacjami spłacać ów „rodzinny dług”, już jako papież, mianując brata i dwóch bratanków kardynałami.
Kościelna kariera
Gdy wchodzi się na wystawę, w jednej z pierwszych sal widzimy duży obraz przedstawiający papieża pędzla Pietro da Cortony, obok znajduje się portret Maffeo malowany przez Caravaggia, ale zaraz odkrywamy wiele innych wątków i postaci – w tym choćby portrety kardynała Richelieu, czy też jego rzeźbę, biust dłuta Berniniego. Wątki francuskie, historia wojny trzydziestoletniej, relacje z Polską epoki Wazów, mecenat artystyczny, a wreszcie historia procesu Galileusza – to przykładowe obszary działaności Urbana VIII, papieża, którego z pewnością trzeba widzieć wśród tych następców św. Piotra, jacy odcisnęli swoje piętno w dziejach świata i Kościoła Katolickiego.
Związki z Francją są jednym z tych ważnych elementów w życiu Barberiniego, o których trzeba wspomnieć, szkicując zarys jego sylwetki. Maffeo otrzymał święcenia kapłańskie we wrześniu 1604 roku, miesiąc później został mianowany arcybiskupem tytularnym Nazaretu, a już w grudniu wyjechał do Francji, jako nuncjusz. Wdrażał nad Sekwaną reformy soboru trydenckiego, a ponieważ dwór francuski zaczął go postrzegać jako przychylnego mu męża stanu, toteż popłynęło z Paryża wsparcie dla nominacji kardynalskiej. Ta nastąpiła w roku 1606 – papież Paweł V traktował zresztą Barberiniego jako swego zaufanego człowieka. Rok później kardynał wrócił do Rzymu i tam otrzymał kościół tytularny San Pietro in Montorio. Poszły także kolejne nominacje – na biskupa Spoleto w 1608 roku, legata w Bolonii w 1611 roku, czy wreszcie na prefekta Sygnatury Apostolskiej w 1617. Lato roku 1623 przyniosło najważniejszy przełom w jego życiu – po dwuletnim pontyfikacie zmarł bowiem papież Grzegorz XV. Na konklawe kardynał Maffeo Barberini uzyskał w trzydziestym siódmym głosowaniu 50 głosów z 55 oddanych i tak 6 sierpnia przyjął imię Urbana VIII. Inaugurację trzeba było jednak odłożyć, gdyż Ojciec Święty zachorował na malarię, szalejącą w ówczesnym Rzymie. Uroczystej koronacji dokonał kardynał Alessandro Este – stojąc na stopniach bazyliki św. Piotra, która właśnie za pontyfikatu tego papieża miała być ukończona w formie, którą znamy obecnie.
Przyjaciel artystów
Nie byłoby rzymskiej wystawy, nie byłoby nawet samego Palazzo Barberini przy Quattro Fontane, gdyby nie papież Urban – patron artystów, malarzy, rzeźbiarzy, architektów i naukowców. Roztaczał mecenat nad znakomitymi artystami, takimi jak Pietro da Cortona, Caravaggio, Gian Lorenzo Bernini, Carlo Maderna, czy Francesco Borromini… Urban VIII był poetą, pisał wiersze w formie dytyrambów łacińskich, a nasz Maciej Kazimierz Sarbiewski opiewał go, jako „chrześcijańskiego Horacego”. Pisał w odzie zatytułowanej „Do Urbana VIII Papieża, gdy niezmierne siły tureckie ustąpiły z Węgier”:
Świat, jako wróżę, wdzięczen mi zostanie, Zawdzięczą lata potomne, Gdy w październiku, w twe święto, Urbanie! Czasy Saturna przypomnę;
Kiedy wywróżę: że ojców zwyczaje Dają nam rękę przymierza, Że stara cnota k’nam zbliżać się zdaje I mieszkać z nami zamierza (…)
Sarbiewski wyjechał w 1622 roku na studia do Rzymu i wszedł do grona intelektualistów bliskich papieżowi. W jego życiorysie znajdziemy nawet informację o tym, iż został przez Urbana VIII uhonorowany tytułem „poeta laureautus”.
Ale nie tylko zbiory biblioteczne, książki, czy obrazy stanowiły oczko w głowie Barberiniego. Rozpoczął on, zakrojone na szeroką skalę, prace budowlane w Rzymie i okolicach. To on zainicjował powstanie letniej rezydencji papieskiej w Castel Gandolfo (projekt Pietro da Cortony), nakazał ufortyfikowanie portu Civitavecchia, czy prace na Kwirynale oraz słynnym Zamku św. Anioła. Jeśli chodzi o tę ostatnią budowlę, to doszło w trakcie prac do poważnego nadużycia, które znalazło swój finał w jednym z rzymskich paszkwili. Aby bowiem odlać działa dla Castel Sant’Angelo użyto brązu z… Panteonu. Zresztą to nie był jedyny taki przypadek – właśnie za Urbana VIII wykorzystywano materiał antyczny do przebudowy, czy wręcz budowy nowych budynków lub ich ozdabiania. To właśnie wtedy powstało powiedzonko, które na karteczce przyczepiono do figury Pasquino (na rzeźbie tej Rzymianie mieli zwyczaj naklejania złośliwych komentarzy, stąd słowo „paszkwil” w języku polskim): „Quod non fecerunt barbari, fecerunt Barberini” („To czego nie uczynili barbarzyńcy, uczynili Barberini”). Ten bon mot dotyczący papieża miał na trwałe wejść do historii, po raz kolejny udowadniając, jak ciekawa i wcale nie „oczywista” była to postać. W każdym razie Maffeo Barebrini doprowadził do ukończenia budowy Palazzo Barberini – rzymskiej siedziby rodowej, to jemu zawdzięczamy fontannę del Tritone na piazza Barberini, czy wreszcie wykończenie i konsekrowanie bazyliki watykańskiej 18 listopada 1628 roku, w której z rozkazu papieża architekt Bernini wzniósł słynny baldachim nad grobem św. Piotra.
Złość na Galileusza
Papież jednak to przede wszystkim głowa Kościoła Katolickiego. Zarówno w sferze religijnej, jak i politycznej Barberini okazał się być postacią wybitną. Zatwierdzał nowe zakony (wizytek, lazarystów), doprowadził do wydania w 1632 roku brewiarza rzymskiego, a także ustalił procedury kanonizacji i beatyfikacji. To bulla Urbana VIII z 1639 roku wprowadziła zakaz niewolnictwa Indian w Ameryce Południowej. Za jego pontyfikatu miał też miejsce drugi proces Galileusza (w 1616 roku uczony otrzymał zakaz głoszenia teorii heliocentrycznej). Kopernikański przewrót naukowy spotkał się z reakcją Kościoła oraz Inkwizycji. Ale też nie doszło przecież – jak wielu mylnie sądzi i sądziło do… „spalenia Galileusza na stosie”. Pisał o tym, już dekady temu, katolicki pisarz i publicysta Vittorio Messori w książce „Czarne karty Kościoła”, przywołując badania statystyczne prowadzone przez Parlament Europejski, z których wynikało, że 30% studentów w Europie jest przekonanych, iż Galileusz spłonął na stosie, zaś 97% z nich, że poddany był okrutnym torturom. Co oczywiście nie jest prawdą. Galileusza skazano w czerwcu 1633 roku za złamanie zakazu nauczania o heliocentryzmie. Trybunał rzymskiej Inkwizycji wydał wyrok skazujący na… trzy lata aresztu domowego, który uczony spędził jako gość najpierw w willi Medyceuszów w Pincio, a potem w pałacu arcybiskupim w Sienie. Był oczywiście pod nadzorem Inkwizycji, a jego dzieła, w tym „Dialog o dwóch najważniejszych systemach świata” kazano spalić, zaś inne księgi wciągnięto na indeks. Galileusz zmarł śmiercią naturalną w roku 1642. Nawet słynne, znane każdemu słowa „Eppur si move” („A jednak się kręci”) są legendą, zostały włożone w usta naukowca w roku 1757 przez dziennikarza Giuseppe Barettiego.
Najważniejsza jest dla nas relacja z papieżem Urbanem VIII. Trzeba pamiętać, że pierwszy proces Galileusza odbyła się za pontyfikatu Pawła V. Druga odsłona sądowej batalii zaś miała miejsce, gdy na Tronie Piotrowym zasiadał Maffeo Barberini, czyli przyjaciel artystów i naukowców. Urban VIII był początkowo przychylnie nastawiony do Galileusza, przyjmował go z honorami, a nawet obiecywał, że Kościół nie potępi teorii kopernikańskiej. Wiedząc o tym Galileusz rozpoczął pracę nad „Dialogiem”. Popełnił jednak błąd „polityczny”. Otóż w owej książce o systemach (ptolemejskim i kopernikańskim) w usta jednej z postaci włożył słowa Urbana VIII i tym samym rozsierdził go na tyle, że 16 czerwca Barberini nakazał nakazał zatrzymanie i przesłuchanie uczonego…
Europejski polityk
Wreszcie jakże ważnym dla oglądu postaci Urbana VIII jest skupienie się na jego działaności politycznej, międzynarodowej. Jeśli chodzi o wojnę trzydziestoletnią i konflikt Habsburgów z Francją, to oficjalnie Stolica Apostolska była wobec niego zdystansowana i neutralna, ale prawda była taka, że Barberini popierał Francuzów. Papież wspierał także kardynała Richelieu w jego działaniach przeciwko hugenotom. Ale dla nas najsmakowitsze są wątki związane z Polską i… królewiczem Władysławem, synem Zygmunta III Wazy. O podróży przez Europę do Rzymu z następcą tronu pisał w swoich pamiętnikach z epoki Albrycht S. Radziwił. Radziwiłł ironizował, że gdy poznawał Barberiniego, jeszcze jako kardynała, to miał on „nie pszczoły, ale muchy miał w herbie”. Zwycięstwo chocimskie spowodowało, że Urban VIII bardzo chętnie chciał się spotkać z polskim królewiczem. Przyjął go na audiencji 20 grudnia. W styczniu 1625 roku papież obdarował go czapką i mieczem – „symbolami zwycięstwa już dokonanego i prorokowanego”. Towarzyszący Wazowi Radziwiłł otrzymał relikwie św. Argentyna oraz piękną koronę, pełną szlachetnych kamieni, ozdobioną papieskim medalem.
Śmierć przyszła do Urbana VIII razem z wojną. Konflikt o księstwo Castro w Toskanii wybuchł sprowokowany przez bratanków papieża, Taddea i Antonia. Na początku 1644 roku, wojska papieskie dowodzone przez kardynała Antonia Barberiniego poniosły klęskę pod Lagoscuro. 29 lipca tego roku, po czterotygodniowej agonii, schorowany i zdruzgotany przegraną wojną Maffeo Barberini wydał ostatnie tchnienie.
Tomasz Łysiak
Tygodnik GP/nr23/07.06.23
https://faroditalia.it/wp-content/uploads/2023/06/IMG_3496.jpeg5791280Tomasz Łysiakhttps://faroditalia.it/wp-content/uploads/2021/03/04_Faro_dItalia-300x101.pngTomasz Łysiak2023-06-24 21:33:282023-06-29 06:48:20Urban VIII – obraz wielkiego papieża
To największe odkrycie archeologiczne od czasów wydobycia z dnia morskiego rzeźb z Riace. 24 posągi z San Casciano dei Bagni to prawdziwy skarb, a ich odnalezienie stanowi olbrzymią sensację w świecie archeologii.
Zostały wydobyte z błota po długiej i żmudnej pracy. Przez wieki spoczywały pod wodą, a błoto znakomicie je zakonserwowało. Pierwsza statuetka ujrzała światło dzienne dwa tygodnie temu. Potem pojawiały się kolejne. Wszystkie z brązu, o wysokości około metra, czyli trzech rzymskich stóp, co stanowiło „miarę optymalną” – jak pisał Pliniusz. Poza posągami, archeolodzy ze Sieny wykopali z błota także 6 tysięcy monet.
Posągi znajdowały się niegdyś w świątyni, w części, w której woda odgrywała istotną rolę sakralną. Przedstawiają wyobrażenia bóstw m.in. Higiei i Apolla.
Kierujący pracami Jacopo Tabolli z Università per gli Stranieri di Siena nie ukrywa ekscytacji. Tłumaczy, że odkrycie ma walor nie tylko wynikający z piękna posągów, ale przede wszystkim to ogromny potencjał badawczy. Na statuach odkryto bowiem napisy zarówno w języku etruskim, jak i latyńskim – co jest kolejnym dowodem na wpływy kulturowe Etrusków w początkach kształtowania się cywilizacji łacińskiej, rzymskiej.
https://faroditalia.it/wp-content/uploads/2022/11/5801B911-3B92-4E16-8DEE-4879861413AB.jpeg10092091Redakcjahttps://faroditalia.it/wp-content/uploads/2021/03/04_Faro_dItalia-300x101.pngRedakcja2022-11-09 08:14:512022-11-09 08:44:11Posągi z San Casciano
U wejścia witają zwiedzających wielka szyszka pinii, tak zwana Pignaz epoki rzymskiej – o niejednoznacznej tak naprawdę symbolice, ale z naciskiem na płodność, obfitość, łaski wszelkie, w chrześcijaństwie zaś na życie wieczne oraz pawie symbolizujące nieskończoność, wieczność, godność, a w chrześcijaństwie zmartwychwstanie. Chce się natychmiast wejść i zacząć swoją artystyczną wędrówkę przez stulecia i tysiąclecia, wędrówkę w czas przeszły i zaprzeszły.
Jak dotąd nie dotarłam do innego niż Muzea Watykańskie miejsca na świecie, które jak one, dałoby mi szansę zajrzeć w przeszłość bardzo odległą od mojej teraźniejszości… może prócz Pompejów czy Herkulanum. Przez sztukę – malarstwo, rzeźbę, a także kartografię, obyczajowość, pismo – wchodzę w ten świat wcześniej urzeczywistniony, a teraz zamknięty, skończony, a jednak trwający, którego bogactwa zmierzyć nie sposób i staje się on dla mnie obfitością, z której czerpać mogę do woli i nasycić się, zgłodniała prawdy o człowieku, a więc i o sobie samej. Każdy, kto kroczy długimi korytarzami Muzeów, gdzie ściany zdobne w mapy, w arrasy, a sufity w malowidła, zanurza się w historię, w światy bardzo odległych cywilizacji, egipskiej, greckiej, rzymskiej avanti Cristo i dopo Cristo w historię papiestwa oraz w czasy nam bliższe, można by rzec, nieomal współczesne. Towarzyszy mi tam nieustannie wrażenie znajdowania się w wehikule przenoszącym mnie z miejsca do miejsca, z czasu do czasu, z tu do tam. Cudowne uczucie, niebanalny stan.
Podczas kolejnych odwiedzin, miałam okazję przyjrzeć się bliżej, a może nawet kontemplować słynne dzieło antycznego świata, które niewątpliwie przez wieki było inspiracją dla twórców, artystów malarzy, poetów czy pisarzy. Dzieło, którego fotografię znaleźć można w podręcznikach do historii sztuki, do nauki łaciny i greki oraz w podręcznikach do nauki języka włoskiego, jako element cywilizacyjny, pozostałość po przodkach, artefakt. Słynna rzeźba grecka, albo rzymska kopia hellenistycznego oryginału. Nie wiem. Grupa Laokoona, antyczne dzieło, które zmusiło mnie do refleksji, do zadania kilku pytań, na które starałam się znaleźć jednoznaczną odpowiedź.
Rzeźba przedstawia ojca – Laokoona oraz jego synów, których opisuje sławna Eneida Wergiliusza. W 1506 roku posąg został odnaleziony w ruinach term Tytusa i od tego czasu ma swoje miejsce w Muzeach Watykańskich.
Kim był Laokoon, dlaczego jego historia warta była utrwalenia w kamieniu? To kapłan Apollina w Troi, człowiek, który ostrzegał przed wprowadzeniem do miasta drewnianego konia, zostawionego przez Greków pod murami: Timeo Danaos et dona ferentes, Eneida (II, 49). Kasandra – wieszczka też ostrzegała, ale jej rzeźby w Muzeach Watykańskich nie spotkałam. Powściągliwość Laokoona w dawaniu wiary Achajom spotkała się z brakiem akceptacji ze strony bogów, którzy byli po stronie Greków i zapragnęli go uśmiercić, nasyłając na niego dwa węże. Na niego i na jego synów. Węże zadusiły Laokoona i jego dzieci.
Rzeźba ukazuje ojca w centrum, pomiędzy synami. Syn po prawej ma, choć niewielką, szansę na ratunek, ale tego po lewej, jak można sądzić, czeka pewna śmierć. W postaci ojca uwidacznia się ogromna energia, siła, desperacka próba uwolnienia się z uścisku gadów. Ta rzeźba ma tak ogromną ekspresję, że nie sposób nie zauważyć grozy, przerażenia w obliczu niechybnej utraty życia. Bogactwo owej ekspresyjności zbliża ją do znacznie późniejszych rzeźb barokowych tak sugestywnych i emocjonalnych w swym wyrazie. Mnie na myśl przywiodła nie rzeźbę, lecz malarstwo, w tym wypadku Caravaggia i Artemisi Gentileschi, w dziełach których ogrom ekspresji, a zwłaszcza ekspresji śmierci może być przytłaczający (Judyta obcinająca głowę Holofernesowi – obydwoje artyści namalowali tę scenę). Tymczasem zadałam sobie pytanie, jak sądzę istotniejsze: Czy zawsze warto? Czy warto za wszelką cenę? Czy warto kosztem własnego życia, życia swoich dzieci ostrzegać o grożącym niebezpieczeństwie i zostać „głosem wołającego na pustyni” Mt 3, 1-12. Może lepiej milczeć i znosić wszystko w imię fałszywej pokory, by chronić siebie i bliskich, nie narażać się? Przytakiwać dla świętego spokoju i pozornego dobrostanu? Po co mówić i ostrzegać, kiedy i tak stanie się to, co ma się stać. Kijem Wisły nie zawrócisz mówią banalnie o daremności działania.
Spójrzmy na frazeologizm: Nikt nie jest prorokiem we własnym kraju. Ten, który mówi prawdę, zwykle nie jest słuchany, bo prawda bywa często trudna do przyjęcia, bywa niewygodna. Zresztą, instynkt jest silniejszy niż rozum. Nie chcą słuchać proroka, bo już przywykli, bo go znają, bo nudzi, bo się boi. W zaślepieniu głupotą i pychą podstępu dostrzec nie sposób, w pewności siebie i przekonaniu o własnej racji nie widać niebezpieczeństwa. Zapalczywość pozostawia człowieka głuchym na głosy rozsądku. Co by nie mówić, wszystko o czym teraz piszę, to spojrzenie współczesne, pytania do postawienia dziś, refleksja teraźniejsza, ale wtedy Laokoon i synowie musieli zostać unicestwieni. Czemu? Skoro prawda wyzwala… Nie było innego wyjścia. Fatum! Inaczej nie wypełniłoby się przeznaczenie, nie dokonałaby się prawdziwa grecka tragedia! Nie zdobyto by Troi. Po co prorocy skoro i tak wygrywa instynkt i żądza?
W Muzeach Watykańskich jest oryginalna Grupa Laokoona. Dzieło ma jednak swoje kopie, znajdujące się w różnorakich muzeach Europy np. w Amsterdamie, Londynie czy we Florencji. Wszędzie tam można spotkać się z Laokoonem i jego synami, i zapytać siebie o to: czy może jednak warto?
https://faroditalia.it/wp-content/uploads/2022/07/IMG_9279-1-scaled.jpg9972560Anna Miecznikowska-Ziółekhttps://faroditalia.it/wp-content/uploads/2021/03/04_Faro_dItalia-300x101.pngAnna Miecznikowska-Ziółek2022-07-17 08:01:222022-08-15 08:49:21Muzea Watykańskie – artystyczna wędrówka przez dzieje i kultury. Grupa Laokoona
We florenckich Le Gallerie degli Uffizi otwarto wystawę „Przyjazne dziecku. Dorastanie w starożytnym Rzymie”. Ponad 30 dzieł, w tym rzeźby bóstw przedstawionych jako dzieci, figurki, gry i zabawki sprzed tysiącleci, można zobaczyć na wystawie, która w nowatorski sposób porusza niezbadany dotąd temat.
Eksponaty dobrano tak, by pokazać różne momenty codziennego życia dzieci w czasach Cesarstwa Rzymskiego. Narodziny, obrzędy przejścia do dorosłości, szkoła, rozrywka, relacje ze zwierzętami czy wreszcie uczucia radość, smutek, lęk – to tylko niektóre z tematów, które odwiedzający znajdą w posągach, sarkofagach, płaskorzeźbach i przedmiotach codziennego użytku, takich jak zabawki. Historię tworzą wielcy ludzie, ale przecież i oni byli dziećmi. Także bóstwa rzymskiego panteonu miały swoje dzieciństwo, czasami pełne przygód i trudne, takie jak Herkules czy Bachus. Zwiedzając wystawę można zupełnie ich nie rozpoznać w tych pucułowatych, bardzo po ludzku naturalnych dzieciach.
Foto: Uffizi.it
Od kilku miesięcy w Uffizi realizowany jest program umożliwiający percepcję sztuki przez najmłodszych, także i tu, na ekspozycji pokazującej świat dziecka, nie mogło zabraknąć szeregu udogodnień takich jak, częściowo niżej postawione rzeźby, opisy dzieł dostosowane do wieku, czy komiksy-przewodniki zaprojektowane przez Stefano Piscitellego. W ten sposób dzieci mogą spojrzeć w twarze swoich rówieśników sprzed 2 tysięcy lat. Jak powiedział dyrektor Uffizi Eike Schmidt:
Dla nas jest to okazja zwrócenia się do grupy wiekowej, która jest mało brana pod uwagę na polu artystycznym, zarówno jako temat, jak i publiczność. Sztuka to nie tylko rzecz dla dorosłych, a niniejszy przegląd to potwierdza, wprowadzając zaangażowanie między rówieśnikami na przestrzeni wieków. Dzieci starożytnego Rzymu przemawiają do dzisiejszych dzieci tym samym językiem.
Wśród najważniejszych dzieł zobaczyć można, odrestaurowany specjalnie na wystawę, posąg Merkurego z małym Bachusem (który po dziesięcioleciach wrócił do florenckich zbiorów), niezwykle cenną i rzadką lalkę z kości słoniowej z III wieku naszej ery (nigdy wcześniej nie wystawianą), czy wreszcie figurkę gladiatora wyposażoną w modułowe akcesoria (podobnie jak we współczesnych zabawkach). Szczególną wartość ma także zbiór figurek tanagryjskich – to rodzaj statuetek nagrobnych z epoki helleńskiej i rzymskiej.
Wystawa trwa do 24 kwietnia 2022 roku. Szczegółowe informacje www.uffizi.it
https://faroditalia.it/wp-content/uploads/2021/11/6-2.jpg7991200Magdalena Łysiakhttps://faroditalia.it/wp-content/uploads/2021/03/04_Faro_dItalia-300x101.pngMagdalena Łysiak2021-11-27 18:52:072021-12-19 12:48:30ŚWIAT DZIECKA W STAROŻYTNYM RZYMIE
Palazzo Braschi jest położony w renesansowym centrum Rzymu, między Piazza Navona a Corso Vittorio Emmanuele. Do 26 września będzie tu jeszcze otwarta wystawa o narodzinach Rzymu, jako stolicy państwa. Wieczorami w środy i soboty można ją oglądać w trakcie specjalnych sesji wraz z przewodnikiem. Muzeum Rzymu przygotowało tę ekspozycję z okazji 150 rocznicy ustanowienia Wiecznego Miasta stolicą zjednoczonej Italii.
Foto – Museo di Roma
Opowiada ona historię miasta wkraczającego, wraz ze swą antyczną wspaniałością w tle, we współczesność — od słynnej sceny wyłomu w Bramie Pia w trakcie Risorgimento po I wojnę światową. Zwiedzający mogą na niej zobaczyć około 600 dzieł – obrazów, zdjęć, filmów, rzeźb, dokumentów. Składają się one na fascynującą opowieść o życiu miasta, ukazywanym pod różnymi perspektywami: od związanych z Rzymem znanych postaci, przez cuda architektury po życie codzienne. Wśród dzieł seria fantastycznych fotografii Giuseppe Primoliego, słynny wielkoformatowy obraz Breccis di Porta Pia Michele Cammarano, czy wreszcie seria fotogramów z filmu “La presa di Roma” z 1905 roku w reżyserii Filoteo Alberiniego.
Zapraszamy w imieniu muzeum!
Foto za Musei di Roma
https://faroditalia.it/wp-content/uploads/2021/08/9B9FB09F-7D97-485C-91BF-CC7E770E7504.jpeg12062253Redakcjahttps://faroditalia.it/wp-content/uploads/2021/03/04_Faro_dItalia-300x101.pngRedakcja2021-08-25 06:43:502021-08-28 13:11:09RZYM – NARODZINY STOLICY 1870-1915!
Gdy 16 sierpnia 1972 roku Stefano Mariottini wypłynął nurkować nie wiedział, że tego dnia on – amator – wejdzie do historii sztuki jako odkrywca jednego z najpiękniejszych zabytków starożytnej rzeźby. Wypłynął na odległość ok. 230 metrów od brzegu Riace Marina i zanurzył się w morzu Jońskim na głębokość 8 metrów. W pewnej chwili zobaczył jakieś postacie, dwóch mężczyzn leżących na dnie… były to rzeźby, które znane są obecnie pod nazwą Brązy z Riace.
To chyba jeden z najpiękniejszych przykładów rzeźby greckiej. Wykonane z brązu postacie wojowników znajdują się obecnie w Muzuem Reggio di Calabria i stanowią chlubę oraz symbol miasta. Zachwycają proporcjami i anatomiczną doskonałością, wydaje się wręcz, jakby były prawie żywe. Zresztą zdjęcia ukazujące wydobywanie ich z wody 16 sierpnia 1972 roku robią niesamowite wrażenie: oto ludzie wyciągają z toni morskiej topielców zastygłych w jakimś śmiertlenym skurczu, a nie dzieła sztuki, wykonane ręką artysty.
Wydobywanie jednego z brązów, 16 sierpnia 1972 r.
Rzeźbom brakuje włóczni, w które oryginalnie były wyposażone. Są wykonane z brązu, ale także z innych materiałów – srebra (zęby), miedzi, wapienia czy kości słoniowej (rogówki oka). Wkrótce po wyłowieniu zaczęły się prace konserwatorskie. W 1975 roku rzeźby przeniesiono do Florencji, gdzie podlegały dalszym, długoletnim badaniom i pracom. Oczyszczono je i zbadano materiały, z jakich powstały. Jedna z nich, niższa – jak wykazały badania radiologiczne – miała wymienione części ramion i rąk, lewego przedramienia podtrzymujacego nieistniejącą już tarczę, oraz całej prawej ręki. Wymianę na „nowe” części przeprowadzono prawie wiek po powstaniu rzeźby – być może stała w miejscu publicznym i została uszkodzona. Pierwsza rzeźba (Brąz A) ma 1,98 cm wysokości i jest nazywana „starym”, druga (Brąz B) ma 1,95 cm i uchodzi za „młodego”. Obie są datowane na circa połowę V wieku przed Chrystusem. Ale kogo przedstawiają? Tu zaczyna się już mnożenie hipotez. Jedne mówią o tym, iż przedstawiały one dawnych herosów. Przypisywano im różną proweniencję i autorów (a także różnie datowano) – np. ze szkoły Fidiasza. Rzeźba A mogła być Polinikiem lub Tydeusem, zaś Rzeźba B Amfiarosem lub Eteoklesem.
Brązy z Riace – foto: Museo Archeologico di Reggio di Calabria
Paribeni, badacz kultury Magna Grecia, utrzymywał, iż obie rzeźby stanowiły ładunek statku, a gdy ten został zaskoczony przez burzę, marynarze wyrzucili je do wody, by zmniejszyć ciężar łodzi. A być może po prostu statek zatonął. Uważał on, iż Rzeźba A to Ajas syn Oleusa, a Rzeźba B to strateg grecki.
Claude Rolley w 1983 roku opisał Rzeźbę A – zwracając uwagę na kwestię braku hełmu, ale za to widoczny trzpień, który mógł podtrzymywać tzw. „meniskos” czyli dysk, jaki Grecy czasami montowali nad głowami rzeźb stojących na świeżym powietrzu, by… nie wypróżniały się na nie ptaki. Jednak tezę Rolleya obalono – pewne ślady na twarzy świadczą o tym, iż ta rzeźba miała hełm koryncki „zakładany” na głowę. I to jego podtrzymywaniu miał służyć trzpień, początkowo niewielki, lecz ułamany i zastąpiony potem innym, większym. Hipotez dotyczących datowania, proweniencji, autorów i postaci, które przedstawiają rzeźby było kilkanaście, a jedna z nich, autorstwa Rossa Hollowaya mówi o tym, że dzieła sztuki przedstawiają założycieli miast na Sycylii, między innymi Geli, Agrigento czy Camarin…
Foto: Museo Archeologico di Reggio di Calabria
Zapewne jednak nigdy nie dojdziemy prawdy. Obie rzeźby, jedna bardziej dynamiczna, z nerwowo napiętymi mięśniami, druga bardziej spokojna i zrelaksowana to arcydzieła, których tajemniczość dodaje im tylko uroku. Jest jednak w nich coś jeszcze, co nie daje mi spokoju, odkąd je zobaczyłem – to niezwykła ich realność, prawdziwość. Wydają się być prawie trójwymiarowym fotografiami, odlewami z brązu – co szczególnie mocno uderza na tych zdjęciach z 1972 roku, gdy są wyciągane z morza. Jakże ludzcy i prawdziwi ci Grecy, którzy wieki długie przeleżeli na dnie morza Jońskiego czekając, aż ich wyłowi zaciekawione oko nurka amatora. Czy jednego z nich stworzył sam Fidiasz? Kto wie… Wyobraźnia mknie jednak przez stulecia aż do połowy wieku V przed Chrystusem. W Rzymie już mamy okres republiki a kolejne lata wyznacza władza konsulów. Któż te rzeźby przewoził i kiedy? Kartagińczycy? Jakiż to sztorm miotał statkiem i kto podjął decyzję, by dwóch herosów utopić na wieki? I o czym śnili leżąc na dnie greccy wojownicy kołysani ciepłym prądem płynącym dnem Jońskiego morza?
Piątkowe poranki w Ercolano – Parco Archeologico to wyjątkowa możliwość dotknięcia przestrzeni, która zazwyczaj jest zamknięta dla turystów – wykopalisk i miejsca pracy konserwatorów i archeologów. Close Up Cantieri jest programem umożliwiającym wejście wraz z archeologami i konserwatorami do tych „domus”, w których trwają prace i przyjrzenie się z bliska na czym polegają.
CLOSE up CANTIERI – foto za Parco Archeologico Ercolano
„To już czwarty rok, odkąd trwa inicjatywa fantastycznych spotkań Piątkowych Poranków “Close-Up cantieri”- opowiada dyrektor Sirano – inicjatywa, która spotkała się z naprawdę ciepłym przyjęciem publiczności. W tym roku dla zwiedzających będzie to doświadczenie naprawdę niezapomniane, gdyż będą oni świadkami prac restauratorskich i archeologicznych naprawdę dużej rangi – zaczynamy je właśnie w tych dniach. Close-up cantieri to program, w którym zaprasza się publiczność do udziału i bezpośredniego obserwowania prac restauratorskich w tym wyjątkowym mieście starożytnym jakim jest HERCULANUM. Pozwala to turystom na bliskie obcowanie z niezwykłym dziedzictwem archeologicznym i lepsze zrozumienie tego, na czym polegają prace konserwatorskie w takim archeologicznym kompleksie jakim jest Herculanum”.
Close up Cantieri – to możliwość zupełnie wyjątkowego „zwiedzania” Herculanum, do czego zachęcamy i zapraszamy wszystkich czytelników Faro d’Italia!
https://faroditalia.it/wp-content/uploads/2021/07/ABF596F0-0B5B-48FA-AF31-81F4935DD03F.jpeg7091536Redakcjahttps://faroditalia.it/wp-content/uploads/2021/03/04_Faro_dItalia-300x101.pngRedakcja2021-07-24 06:07:172021-07-24 22:40:25HERCULANUM — CLOSE UP CANTIERI!